Wspomnieniem wczorajszego dnia jest ta miseczka kapusty.
Zyjac z dala od Polski musze przyznac, ze wiele mnie omija w swiecie kulinarnym. A majac w domu dwoch niejadkow... Jeden Maly, bo dopiero sie uczy smakow i wszystko co najlepsze jest w przedszkolu, u jednej lub drugiej babci do jedzenia, a drugi Duzy... Kazdy kto slyszy o tym co moj maz je lub nie je chwyta sie za glowe i komentuje, ze ja to mam dobrze, bo tylko schabowe moge robic i rosol na zmiane z pomidorowa. A ja sie pytam "Jak dlugo mozna tak jesc :)?"
Ale znalazlam na to sposob. Spotykam sie z kolezankami i gdy sa u mnie staram sie cos zrobic na co mam ochote i co wiaze sie z naszym krajem. Ta kapustka to przymiarka przed sobota. A moze ktos ma ochote:)? Zapraszam...
czwartek, 14 czerwca 2012
poniedziałek, 11 czerwca 2012
Croatia...
Ale tu kurzu :) Wybaczcie... Po kursach, egzaminach i calym tym pedzie na poczatku maja wyjechalam do Polski na Komunie bratanicy i mial byc weekend, a byl tydzien, a pozniej powrot do domku i tydzien na przygotowanie rodzinki do urlopu. Z tych powodow zaniedbalam wszelkie pisanie, jedynie czytanie ksiazek bylo chwilka wytchnienia od pedu w jaki wpadlam przed urlopem (1,5 kg mnie to kosztowalo w tydzien, niezly wynik, ale na urlopie odrobiony :) )
Jesli mialabym cos komus polecic to urlop w koncowce maja i na poczatku czerwca w Chorwacji. Ceny nizsze, malo ludzi, a pogoda prawie jak nad polskim morzem w sezonie. No moze bez upalow, ale dla mojej rodzinki to ideal :) Korzystalismy i tak z plazy, wody i wszelkich dobrodziejstw tego zakatka.
Nie bede sie wielce rozpisywala, bo powstalaby trylogia. Najwieksz ubaw i tak byl z Synunia, ktory zaczal mowic do mnie i do meza "Misiu" :), bo slyszal nas, a takze ciezko cwiczyl i nauczyl sie jazdy na hulajnodze i kopania pilki w powietrzu!! Uparciuch... Cwiczyl dokad nie opanowal tych umiejetnosci :)
A to nasze wspomnienie wakacji...
Jesli mialabym cos komus polecic to urlop w koncowce maja i na poczatku czerwca w Chorwacji. Ceny nizsze, malo ludzi, a pogoda prawie jak nad polskim morzem w sezonie. No moze bez upalow, ale dla mojej rodzinki to ideal :) Korzystalismy i tak z plazy, wody i wszelkich dobrodziejstw tego zakatka.
Nie bede sie wielce rozpisywala, bo powstalaby trylogia. Najwieksz ubaw i tak byl z Synunia, ktory zaczal mowic do mnie i do meza "Misiu" :), bo slyszal nas, a takze ciezko cwiczyl i nauczyl sie jazdy na hulajnodze i kopania pilki w powietrzu!! Uparciuch... Cwiczyl dokad nie opanowal tych umiejetnosci :)
A to nasze wspomnienie wakacji...
A to moje pamiatki...
Naparstki :)
Oraz aniolek z lawenda.
A w ogrodku posadzone sa dwa krzaczki lawendy i w donicy rozmaryn...
Subskrybuj:
Posty (Atom)