piątek, 27 kwietnia 2012

Zieloni mi... Cz. II

A tu zielen z mojej najblizej okolicy. Czyli moje ogrodki, ktore sa sposcizna po wczesniejszych wlascicielach. Niestety pod moimi rzadami (albo stety) przechodza totalna zmiane. W obecnej chwili wszystko wycinam. Mam podejscie, ze jak cos jest stare, brzydkie i nie funkcjonuje jak trzeba to wycinam, przesadzam, wymieniam. Sadze, ze tak nalezy robic z "zielenia miejska". Szczegolnie, gdy wszystko bylo zapuszczone totalnie i rosliny nie chcialy rosnac, kwitnac, cieszyc oko!! A wiadomo, ze nalezy tu przyciac, tam dociac, aby byl efekt. Ok. Koniec tego gadnia. To moje ogrodki....

Maly ogrodek od ulicy tak wygladal jeszcze rok temu...





Ogrodek od strony dzedzinca. Rok temu...






Trawa na EURO 2012 :)





poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Zielen wokol mnie... Cz.I

Jestem tylko na chwilke. To forma "odpoczynku" od nauki. Jutro egzamin. Mam motyle w brzuchu i nerwy na wierzchu, a mialy byc schowane gleboko, gleboko... No nic jeszcze tylko 24,5h i pierwszy egzamin za mna. Kolejne dwa w maju, ale to jakby byl jeden, bo ten sam przedmiot, ale ustnie i pisemnie.

Koniec! Miala byc chwilka odpoczynku!!

Jak bylam mala albo i nie tak bardzo mala to przyznam, ze nie lubilam kwiatow... Dziwnie to brzmi, ale ja wiem, ze tak bylo. Ta pielegnacja... Podlewanie, naworzenie, obrywanie suchych listkow... A dzis nie wyobrazam sobie bez nich mieszkania... Jest wtedy takie puste...

Kwiaty jakie mam w domu to tylko takie, ktore mnie sie podobaja. Nie ide za moda i nie lece do kwiaciarni po nowosci. Moje kwiaty musza spelniac jeden najwazniejszy warunek: Musza byc wytrzymale z pwowdu wyjazdow do Polski...

A i drugi warunek... Albo je dostaje albo "kradne" pod okiem wlasciciela zasczepke :) Ponoc takie najlepiej rosna :)


Kradziony :)


Dostalam od meza:) Dawno...


Juz przekwitaja i niedlugo do ogrodu zostana wysadzone.
Kolory specjalnie dla meza, choc ja wole cieple barwy.

Wszystkie dostalam. Jak ktos wie jak pielegnowac
ten z prawej to czekam na rade :)

Podarowany od znajomej.

Od mamy...


Kolejny skrzydlokwiat. Ponoc to kwiaty, ktore nie wysychaja, nie umieraja. Rosna jak szalone. Ten w moim domu jest drugi. Wczesniejszy byl tak ze mna zwiazany, ze jak mialam problemy ze zdrowiem to obumarl...
Wierzy w cos takiego? Nie wierzyc? Sama nie wiem....

A to skrzynka z sadzonkami do ogrodu... Cos kiepskie sa... Ale co im sie dziwic jak pogoda nie sprzyjala :)

Lece do ksiazek... Trzymajcie za mnie kciuki :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...