poniedziałek, 11 czerwca 2012

Croatia...

Ale tu kurzu :) Wybaczcie... Po kursach, egzaminach i calym tym pedzie na poczatku maja wyjechalam do Polski na Komunie bratanicy i mial byc weekend, a byl tydzien, a pozniej powrot do domku i tydzien na przygotowanie rodzinki do urlopu. Z tych powodow zaniedbalam wszelkie pisanie, jedynie czytanie ksiazek bylo chwilka wytchnienia od pedu w jaki wpadlam przed urlopem (1,5 kg mnie to kosztowalo w tydzien, niezly wynik, ale na urlopie odrobiony :) )

Jesli mialabym cos komus polecic to urlop w koncowce maja i na poczatku czerwca w Chorwacji. Ceny nizsze, malo ludzi, a pogoda prawie jak nad polskim morzem w sezonie. No moze bez upalow, ale dla mojej rodzinki to ideal :) Korzystalismy i tak z plazy, wody i wszelkich dobrodziejstw tego zakatka.

Nie bede sie wielce rozpisywala, bo powstalaby trylogia. Najwieksz ubaw i tak byl z Synunia, ktory zaczal mowic do  mnie i do meza "Misiu" :), bo slyszal nas, a takze ciezko cwiczyl i nauczyl sie jazdy na hulajnodze i kopania pilki w powietrzu!! Uparciuch... Cwiczyl dokad nie opanowal tych umiejetnosci :)

A to nasze wspomnienie wakacji...






A to moje pamiatki...

Naparstki :)




Oraz aniolek z lawenda.




A w ogrodku posadzone sa dwa krzaczki lawendy i w donicy rozmaryn...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...